„Stół polskiego ziemianina zesłanego na Syberię” -prelekcja prof. Wiesława Cabana

      W sobotę 26.11.2022 słuchacze zgromadzeni w ,,Klubie nad Silnicą”mieli okazję wysłuchać interesującą prelekcję pana profesora Wiesława Cabana pt. ,,Stół polskiego ziemianina zesłanego na Syberię”.

     Dowiedzieliśmy się, że w pierwszej połowie XIX wieku wśród zesłanych na Syberię młodzież ziemiańska stanowiła około 40%. Później przekrój społeczny zesłańców był bardziej zróżnicowany. Informacje o życiu polskich ziemian na zesłaniu można znaleźć głównie w ich pamiętnikach. Dzięki nim istnieje możliwość zapoznania się z faktami dotyczącymi odżywiania tej grupy zesłańców. Na stołach ziemiańskich bywały bliny, kapuśniak, kasza jaglana, jajecznica na mleku, chleb, kołacze, piwo syberyjskie. Jednak na niektórych etapach podróży żywiono się suchym chlebem i dostępną dziczyzną. Zdarzały się także przypadki nieprzyjemne. Ziemianin Władysław Zapałowski spod Opatowa wspominał, że w drodze do Wołogdy, do której został zesłany, nie miał szansy na ciepły posiłek, toteż ucieszył się na miejscu na widok zupy. Niestety, obrzydzenie wzbudził fakt, gdy okazało się, że była ona ugotowana na pędrakach.

     Bogaci ziemianie mieli szansę na lepsze odżywianie. Otrzymywali pieniądze z domu, wieźli ze sobą zapasy prowiantu, kupowali produkty we wsiach.

    Zesłańcy utrzymywali ze sobą kontakty, żyli w skupiskach. W 1865 roku w Usolu niedaleko Irkucka na Wigilii zebrało się około 200 osób. Było to jednak spotkanie tak trudne emocjonalnie, że zebrani ze wzruszenia nie byli w stanie śpiewać kolęd. Z tego względu zaniechano tak dużych spotkań i gromadzono się w mniejszych grupach. Spotkania okolicznościowe były dla tych ludzi bardzo ważne. Z oczywistych względów nie mogli świętować rocznic patriotycznych, bo groziło to konsekwencjami na skutek donosów. Obchodzono zatem imieniny, które były wyczekiwane. Podawano np. chłodnik, pieczenie, kołduny, chleby, ustawiając stoły jadalne w sieniach i sprytnie gospodarując zastawą, której brakowało, toteż bywała przechodnia.

    Świąteczna wizyta księdza w miejscu zsyłki była prawdziwą rzadkością. Parafia, którą duchowny się starał opiekować mogła mieć wielkość Francji i Hiszpanii razem wziętych.  Wiadomo, że gdy na spotkanie u hrabiego Zygmunta Wielhorskiego przybył ksiądz Kowalewski, przyszli wszyscy z polskiej kolonii. Hrabia otrzymywał z domu 600 rubli rocznie, kupił sobie nawet niewielki dom, więc mógł sobie pozwolić na zorganizowanie przyjęcia. Osobiście przygotowywał potrawy: zupę, majonez z ryby nielmy, ozory jelenie, kotlety baranie, jarząbki, kapustę, sprowadzonego Moskwy indyka, krem kawowy, konfitury ananasowe, kawę. Kiedy na licznym wieczornym spotkaniu zabrakło trunku, z pomocą przyszedł Żmudzin. Poradził by zagotować w samowarze samogon z miodem. Tak powstał krupnik, który został przyjęty przez gości z zadowoleniem. Podgrzał on dyskusję na temat celowości powstania.

    Pan Profesor zwrócił uwagę, że kto miał pieniądze, ten sobie na zesłaniu jakoś radził. W znacznie gorszym położeniu byli ci, których rodzinom skonfiskowano majątki, więc nie otrzymywali pomocy z domu, a także chłopi. Zesłanie obejmowało zwykle kilkanaście lat, ale prawo leżało w rękach urzędników, dlatego były różnice pomiędzy wyrokiem, a jego realizacją.

   Spotkanie z panem profesorem Wiesławem Cabanem było interesujące  zwłaszcza, że dziś jeszcze często nieznane w pełni są losy zesłańców, rodzin, czemu wyraz dała pani Ewa Rudawska wspominając o swoich przodkach.

      Z ciekawością oczekujemy zatem na następną porcję historycznych wiadomości.

Małgorzata Kotwica

Zdjęcia: Weronika Czerw

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *